poniedziałek, 13 października 2014

Rogi - horror na podstawie prozy Joe Hilla

Dobry, zły i niestraszny

W 2010 roku wyszła książka Rogi Joe Hilla, a już teraz możemy oglądać jej ekranizację. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że pisarz jest synem Stephena Kinga – mistrza horrorów. Jak na razie nie ma sensu porównywać osiągnięć obu panów, bo Joe Hill jest na początku swojej pisarskiej drogi. Jednak jeśli chodzi o filmy to Rogi (ang. Horns) wypadają lepiej niż niektóre ekranizacje prozy starszego Kinga. Jako że książki nie miałam jeszcze okazji czytać, to skupię się tylko na dziele, którego reżyserem jest Alexandre Aja. Nie jest to znane nazwisko. Aja napisał scenariusze i nakręcił takie filmy jak Lustra, Wzgórza mają oczy (2006) czy Pirania 3D. Tytuły dosyć znane, lecz nie aspirujące do miana klasyki horroru. Podobnie rzecz przedstawia się z jego najnowszym filmem.
Fabuła Rogów w pierwszej chwili wydaje się absurdalna, co jednak nie dziwi, gdy ktoś bliżej zapozna się z twórczością Stephena Kinga. Widocznie upodobania do nietuzinkowych rozwiązań fabularnych jest u nich rodzinne. Młody chłopak Ig Perrish (Daniel Radcliffe) jest podejrzany o brutalne zamordowanie swojej dziewczyny Merrin. Jako że żyje w małej miejscowości codziennie musi znosić szykany społeczeństwa, a także trudną sytuację rodzinną – nawet jego rodzice nie są przekonani co do jego niewinności. Jakby tego wszystkiego było mało pewnego ranka Ig odkrywa, że wyrosły mu rogi. Nowy element jego image’u wywołuje w innych ludziach dziwne zachowania, wszyscy wyjawiają to, co naprawdę myślą. Może to pomóc Perrishowi odkryć prawdę o tragicznym wydarzeniu i oczyścić się z zarzutów. Choć najpierw próbuje pozbyć się rogów, to ostatecznie decyduje się wykorzystać możliwości jakie one dają.
Film jest bardzo charakterystyczny, posiada specyficzny klimat, przez który przebija małomiasteczkowość. Daje się odczuć niechęć społeczności wobec bohatera, uprzedzenia i strach, co wprowadza nastrój duszności. Chciałoby się to miejsce jak najszybciej opuścić. Jak na horror Rogi nie są w ogóle straszne. Właściwie nie ma ku temu zbyt wielu okazji, bo przez większość filmu niewiele się dzieje. Fabuła skupia się na Igu Perrishu, który odwiedza ludzi i miejsca związane z Merrin, toczy rozmowy, próbuje uzyskać informacje. Można by dodać tym scenom trochę niepokoju, niepewności, lecz twórcy poszli zupełnie inną drogą. Skierowali się ku grotesce i baśniowości. Rogi na głowie Iga wywołują w ludziach przedziwne reakcje, które nieraz w danej chwili szokują lub śmieszą widzą, lecz na pewno nie wywołują lęku (jak scena u lekarza). W filmie postawiono na epatowanie prostą i oczywistą symboliką. Krzyżyk, własność zmarłej dziewczyny ma wyraźny, pozytywny wpływ na bohaterów, którzy go noszą.  Perrish, mimo że na początku jest odrobinę zdziwiony i przestraszony zmianą jaka w nim zaszła, szybko przechodzi nad tym do porządku dziennego i sam bierze w ręce widły, aby uczynić swój wizerunek bardziej oczywistym.  Ogień przestaje mu być straszny i zamiast zaszkodzić sprawia, że bohater przechodzi kolejną przemianę. Jednak rogi, widły, ponura mina i kolejne zmiany w fizjonomii nie sprawiają, że Ig staje się straszny. Mnie kojarzył się z postaciami baśniowymi. Być może, gdyby postarano się o odpowiednią oprawę byłoby inaczej. Muzyka w filmie jest, ale tak jakby jej nie było – jest nijaka i zapomniałam o niej zaraz po jej wybrzmieniu. Jedynym bardzo charakterystycznym utworem był Personal Jesus zespołu Depeche Mode. Tytuł na pewno nie wybrany przypadkowo jeśli patrzeć na symbolikę i wydźwięk filmu oraz coraz bardziej demoniczną postać Iga.
Akcja filmu co chwilę przerywana jest przez retrospekcje. Wiążą się one ściśle ze wspomnieniami głównego bohatera. Zazwyczaj to on sięga pamięcią wstecz, czasami jednak korzysta ze swoich mocy, aby wyciągnąć przeszłe wydarzenia z głowy kogoś innego. Dzięki temu dowiadujemy się w bezpośredni sposób co działo się wiele lat wcześniej, widzimy jak rodziło się uczucie Iga i Merrin, poznajmy bliżej ich znajomych i rodzinę. Jest to też metoda na pokazanie, co wydarzyło się naprawdę w noc, gdy zginęła dziewczyna. Wydaje się, że twórcy filmu postawili sobie pytanie „Kto tu jest człowiekiem, a kto potworem?”. Pokazują, że nie należy pochopnie osądzać człowieka, a jego wizerunek może okazać się mylący. Mimo że coraz bardziej odczłowieczają Iga, cały czas wskazują na jego pozytywne cechy. Natomiast ten naprawdę zły bohater, antagonista Iga, to postać bardzo niepozorna. Kulminacyjna okazuje się jedna z ostatnich scen, bardzo symboliczna, w której dochodzi do prawdziwego poświęcenia jednego z bohaterów.
Z pewnością największą gwiazdą Rogów jest Daniel Radcliffe. Najbardziej popularny z całej obsady i najlepiej grający aktor. Skutecznie zmył z siebie wizerunek Harry’ego Pottera i z filmu na film wypada coraz lepiej. Chociaż nadal jest średniej klasy aktorem, dostrzegam progres, rozwija się i obrał odpowiedni kierunek, przez co ogląda się go z przyjemnością. Już w ostatnich odcinkach sagi o młodym czarodzieju nieźle radził sobie z pokazywaniem uczuć, przestał być tak sztywny jak na początku kariery. Dlatego jego Ig Perrish w kilku scenach aż kipi ze skrajnych emocji, które nim targają, poczynając od złości kończąc na rozpaczy.

Jak widać nie mam zbyt wielu zastrzeżeń wobec Rogów, jednak film w żaden sposób nie zachęcił do przeczytania książki Joe Hilla. Jest to dziwny obraz, bardzo groteskowy, chwilami odrobinę brutalny, lecz w sposób przekoloryzowany, sztuczny, nie budzący strachu czy odrazy. Alexandre Aja wypuścił na rynek typowego przeciętniaka, który nie wpisuje się jednoznacznie w żadną kategorię filmową, ale dla fanów książkowego pierwowzoru będzie z pewnością wart obejrzenia.

2 komentarze:

  1. Nie bardzo rozumiem dlaczego powołujesz się na książkę, której nie czytałaś. Masz do tego pełne prawo, ale wystarczyło skupić się na filmie, bez wtrąceń o tym, że dla fanów wersji papierowej jest wart obejrzenia, albo że jest to lepsza ekranizacja niż te, nakręcone na podstawie prozy Kinga.
    Jako recenzent powinnaś książkę przeczytać, lub dla własnego bezpieczeństwa o niej milczeć, w przeciwnym razie istnieje wielkie ryzyko palnięcia głupoty, tak jak z resztą stało się w tym przypadku.
    Pozdrawiam i gorąco polecam powieść Joe Hilla :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie film był ciekawy. Na pewno dający do myślenia, ale książki nigdy nie czytałam...może spróbuję? :D

    Zapraszam również do mnie. Dopiero zaczynam i każda opinia jest dla mnie bardzo cenna :) http://przeczytaj-zakochaj-sie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń