wtorek, 9 września 2014

Nad i pod (ziemią)

                      "Kopiec kreta" - tomik poetycki Bohdana Zadury

Co widzi Bohdan Zadura patrząc na kopiec kreta? Czy jest on dla niego przede wszystkim tym, co znajduje się nad ziemią i jest widoczne na pierwszy rzut oka? A może zastanawia się nad tym, co skrywa się pod ziemią, do czego nie ma bezpośredniego dostępu? Czy sposób w jaki postrzega tę budowlę poeta jest inny niż sposób patrzenia kreta – podmiotu w „Kopcu kreta”?
            Tom wierszy Zadury, wydany w 2004 roku, pod tytułem „Kopiec kreta” przedstawia dwie różne płaszczyzny, po których porusza się podmiot liryczny. Jest on jak tytułowy kret podróżujący podziemnymi tunelami i wspinający się od czasu do czasu ku szczytowi kopca, aby spojrzeć na świat. Tom zawiera bardzo różnorodne wiersze. Niektóre są krótkie, niektóre o wiele dłuższe. Zadura porusza zarówno tematy społeczne, podejmuje czasami krytykę współczesności, żeby w następnych wierszach przejść do spraw bardziej prywatnych. I przez to też on sam prezentuje się raz jako człowiek ironiczny, drwiący, a czasami niezwykle poważny, rozgoryczony życiem.  Ale w takim razie, które z tych wierszy można usytuować „na kopcu”, a które w krecich tunelach?
            Zadura chętnie komentuje rzeczywistość, relacje między ludźmi, ich problemy, dylematy. Zazwyczaj jest przy tym oszczędny w słowach, szczególnie w pierwszej części tomu. Ale te króciutkie wiersze, jak chociażby „Prawo do życia”, „Śmiech” czy „Najwyższy nominał” niosą ze sobą wielość znaczeń i bagaż emocji. Są dosadne, Zadura trafia nimi w punkt. Właściwie nie potrzebuje więcej słów, aby powiedzieć to, co chce. Nie brakuje tym wierszom ironii. Zadura drwi zarówno z czytelnika jak i z bohaterów wierszy:
„Skoro od jutra mamy
dzielić stół i łoże

zamiast iść na lody
może rozsądniej byłoby wpaść
do żelaznego sklepu

po piłę i siekierę”

Widać, że doskonale bawi się on słowami, ukazując ich dwuznaczność. Podobnie jak w wierszu zatytułowanym „Tata Morgany”, który ma nasuwać skojarzenie z fatamorganą.
Te wiersze znajdują się na powierzchni. Podmiot – kret wychodzi na szczyt kopca i przysłuchuje się życiu rejestrując jego najważniejsze prawa. Jak chociażby to, że nikt nie jest niezastąpiony. Poprzedni król umarł i już ogłasza się jego następcę:
„Król
Nie(ch) żyje”

Również niektóre dłuższe wiersze dotyczą rzeczywistości i spraw społecznych (jak np. „Wiadomości”), ale jednak w drugiej części tomiku Zadura zamieszcza raczej wiersze prywatne.  Te które znajdują się  w ciemnych, krętych tunelach pod ziemią. Dotyczą one przemijania, śmierci i cierpienia człowieka, który traci bliskich. Nierzadko obecny jest w nich cmentarz. Widać, że Zadura wciąż nie otrząsnął się po odejściu bliskich. Poczucie straty, widoczne chociażby w „Ciszy”, gdy opłakiwał ojca, nadal jest obecne w „Kopcu kreta”. Takie wiersze jak „Jan i Janina”, „Po niedzielnym obiedzie”, „[Czterdzieści dni po]” przesiąknięte są smutkiem, rozgoryczeniem i żalem. Sięgają głęboko w serce czytelnika, wzbudzają wzruszenie, jak fragment:
„odprowadzam ją (prowadzę)

Strasznie od was daleko
Nie myślałam

(niedawno to był tylko kwadrans)”.

Podmiot liryczny jest ze swoimi smutkami i wspomnieniami samotny jak kret w  wydrążonym przez siebie tunelu. Gruba warstwa ziemi oddziela go od świata, który nie jest w stanie zrozumieć tego, co on w tej chwili czuje. Z poczuciem straty wiążą się dylematy dotyczące wiary, którym wyraz daje autor w części „Z wierszy pierwszych poetów”:
„Czyż może pojąć słaby rozum ludzki
Oko wpisane w trójkąt (bermudzki).”

A gdzie, przy owym podziale na kopce i tunele, znajduje się tytułowy wiersz, nie bez powodu ostatni w tomie? Można pomyśleć, że podmiot patrzy na kopiec z góry. Ale równie dobrze może spoglądać z dołu, z perspektywy kreta. Bo jest to zapis drogi zwierzęcia wydobywającego się na powierzchnię. Będzie to dla niego trudna wspinaczka, a na górze nie znajdzie tego, czego się spodziewa. To droga, którą musi pokonać pogrążony w żałobie podmiot, aby ze swego wewnętrznego, samotnego świata wrócić do społeczeństwa. Jednak ten świat, który zobaczy nie będzie już taki jak dawniej, jak przed osobistą katastrofą:
„Kiedy patrzysz na tę górę
Nie myślisz
Że nie będzie tam do kogo
Otworzyć ust(…)

I nie myślisz
Że kiedy na nią już wejdziesz
Widok będzie jak z pagórka”

Zadura w „Kopcu kreta” tworzy niezwykłą, wartą zapamiętania metaforę swojej własnej wędrówki. Obnaża się pokazując cierpienie po stracie bliskich i trudny powrót do normalnego życia. Nie stroni przy tym od odrobiny krytyki wobec zastanego „na powierzchni” świata i robi to z przymrużeniem oka, z sarkazmem i drwiną, która bawi, ale też przeraża czytelnika. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz