"Kopiec kreta" - tomik poetycki Bohdana Zadury
Co widzi Bohdan Zadura patrząc na kopiec kreta? Czy jest on
dla niego przede wszystkim tym, co znajduje się nad ziemią i jest widoczne na
pierwszy rzut oka? A może zastanawia się nad tym, co skrywa się pod ziemią, do
czego nie ma bezpośredniego dostępu? Czy sposób w jaki postrzega tę budowlę
poeta jest inny niż sposób patrzenia kreta – podmiotu w „Kopcu kreta”?
Tom wierszy
Zadury, wydany w 2004 roku, pod tytułem „Kopiec kreta” przedstawia dwie różne
płaszczyzny, po których porusza się podmiot liryczny. Jest on jak tytułowy kret
podróżujący podziemnymi tunelami i wspinający się od czasu do czasu ku
szczytowi kopca, aby spojrzeć na świat. Tom zawiera bardzo różnorodne wiersze.
Niektóre są krótkie, niektóre o wiele dłuższe. Zadura porusza zarówno tematy
społeczne, podejmuje czasami krytykę współczesności, żeby w następnych
wierszach przejść do spraw bardziej prywatnych. I przez to też on sam
prezentuje się raz jako człowiek ironiczny, drwiący, a czasami niezwykle
poważny, rozgoryczony życiem. Ale w
takim razie, które z tych wierszy można usytuować „na kopcu”, a które w krecich
tunelach?
Zadura
chętnie komentuje rzeczywistość, relacje między ludźmi, ich problemy, dylematy.
Zazwyczaj jest przy tym oszczędny w słowach, szczególnie w pierwszej części
tomu. Ale te króciutkie wiersze, jak chociażby „Prawo do życia”, „Śmiech” czy
„Najwyższy nominał” niosą ze sobą wielość znaczeń i bagaż emocji. Są dosadne,
Zadura trafia nimi w punkt. Właściwie nie potrzebuje więcej słów, aby
powiedzieć to, co chce. Nie brakuje tym wierszom ironii. Zadura drwi zarówno z
czytelnika jak i z bohaterów wierszy:
„Skoro od jutra
mamy
dzielić stół i łoże
zamiast iść na lody
może rozsądniej
byłoby wpaść
do żelaznego sklepu
po piłę i siekierę”
Widać, że doskonale bawi się on słowami, ukazując ich
dwuznaczność. Podobnie jak w wierszu zatytułowanym „Tata Morgany”, który ma
nasuwać skojarzenie z fatamorganą.
Te wiersze znajdują się na powierzchni. Podmiot – kret
wychodzi na szczyt kopca i przysłuchuje się życiu rejestrując jego
najważniejsze prawa. Jak chociażby to, że nikt nie jest niezastąpiony.
Poprzedni król umarł i już ogłasza się jego następcę:
„Król
Nie(ch) żyje”
Również niektóre dłuższe wiersze dotyczą rzeczywistości i
spraw społecznych (jak np. „Wiadomości”), ale jednak w drugiej części tomiku
Zadura zamieszcza raczej wiersze prywatne.
Te które znajdują się w ciemnych,
krętych tunelach pod ziemią. Dotyczą one przemijania, śmierci i cierpienia
człowieka, który traci bliskich. Nierzadko obecny jest w nich cmentarz. Widać,
że Zadura wciąż nie otrząsnął się po odejściu bliskich. Poczucie straty,
widoczne chociażby w „Ciszy”, gdy opłakiwał ojca, nadal jest obecne w „Kopcu
kreta”. Takie wiersze jak „Jan i Janina”, „Po niedzielnym obiedzie”,
„[Czterdzieści dni po]” przesiąknięte są smutkiem, rozgoryczeniem i żalem.
Sięgają głęboko w serce czytelnika, wzbudzają wzruszenie, jak fragment:
„odprowadzam ją
(prowadzę)
Strasznie od was
daleko
Nie myślałam
(niedawno to był
tylko kwadrans)”.
Podmiot liryczny jest ze swoimi smutkami i wspomnieniami
samotny jak kret w wydrążonym przez
siebie tunelu. Gruba warstwa ziemi oddziela go od świata, który nie jest w
stanie zrozumieć tego, co on w tej chwili czuje. Z poczuciem straty wiążą się
dylematy dotyczące wiary, którym wyraz daje autor w części „Z wierszy
pierwszych poetów”:
„Czyż może pojąć
słaby rozum ludzki
Oko wpisane w
trójkąt (bermudzki).”
A gdzie, przy owym podziale na kopce i tunele, znajduje się
tytułowy wiersz, nie bez powodu ostatni w tomie? Można pomyśleć, że podmiot
patrzy na kopiec z góry. Ale równie dobrze może spoglądać z dołu, z perspektywy
kreta. Bo jest to zapis drogi zwierzęcia wydobywającego się na powierzchnię.
Będzie to dla niego trudna wspinaczka, a na górze nie znajdzie tego, czego się
spodziewa. To droga, którą musi pokonać pogrążony w żałobie podmiot, aby ze
swego wewnętrznego, samotnego świata wrócić do społeczeństwa. Jednak ten świat,
który zobaczy nie będzie już taki jak dawniej, jak przed osobistą katastrofą:
„Kiedy patrzysz na
tę górę
Nie myślisz
Że nie będzie tam
do kogo
Otworzyć ust(…)
I nie myślisz
Że kiedy na nią już
wejdziesz
Widok będzie jak z
pagórka”
Zadura w „Kopcu kreta” tworzy niezwykłą, wartą zapamiętania
metaforę swojej własnej wędrówki. Obnaża się pokazując cierpienie po stracie
bliskich i trudny powrót do normalnego życia. Nie stroni przy tym od odrobiny
krytyki wobec zastanego „na powierzchni” świata i robi to z przymrużeniem oka,
z sarkazmem i drwiną, która bawi, ale też przeraża czytelnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz